Ariana | WS | Blogger | X X

Strony

poniedziałek, 14 marca 2016

LOVE, ROSIE - RECENZJA


"Dlaczego ludzie przestają w siebie wierzyć? Dlaczego pozwalają, aby ich życiem rządziły fakty, liczby - wszystko, tylko nie marzenia?"


   Rosie Dunne i Alex Stewart. Alex Stewart i Rosie Dunne. Przez ponad dziesięć lat nierozłączni przyjaciele. Jednak pewnego dnia Alex, wraz z rodzicami, wyjeżdża do Bostonu. Rosie także ma wkrótce do nich dołączyć, ale ku zdziwieniu przyjaciela, ta wystawia go do wiatru. Oczywiście nie bez powodu. Dlaczego Rosie zdecydowała się na taki krok? Czy och przyjaźń zdoła przetrwać tysiące kilometrów? Odsyłam do książki! :)



"To zabawne - jako dzieci wierzymy, że możemy być, kim chcemy, znaleźć się tam, gdzie zapragniemy, bez ograniczeń. Oczekujemy czegoś niezwykłego, wierzymy w magię. Potem dorastamy i mijają lata niewinności. W nasze życie wkrada się rzeczywistość i nagle zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zostać kim chcemy, i musimy zadowolić się czymś pośledniejszym."



   Czytając tę książkę czułem się naprawdę... dobrze. To z pewnością opowieść podnosząca na duchu, lecz też nieszczędząca nerwów, kiedy chce się mocno potrząsnąć jakiegoś bohatera (czyt. Alexa). Zdziwiłem się, że aż tak spodobał mi się styl pisania autorki, który jest, prawdę powiedziawszy, lekki, w odpowiednich miejscach obfituje w opisy, ogólnie mówiąc - miły dla oka. 



"Wydaje mi się, że już rozpracowałam, o co w tym chodzi, Stephanie. Zastanawiałam się nad tym przez lata i doszłam do wniosku, że nawet Ten Gość na górze nie ma bladego pojęcia, o co w życiu biega."




   Warto zaznaczyć, że "Love, Rosie" to powieść epistolarna, czyli pisana w formie listów/wiadomości, dzięki czemu wyjątkowa, zapadająca w pamięć, pozostająca w serce na długi czas. Wbrew pozorom, nie można się przy niej nudzić - czyta się szybko, płynnie, ale nie brakuje w tej momentów, kiedy musimy ją odłożyć i głośno zastanowić się, co to miało być, jeśli wiecie, o co mi chodzi :)




"Zamknij się. W końcu to ja, Rosie Dunne, od urodzenia jestem gotowa na wszystko."








"To zupełnie jak gaworzenie dzieci w kościele podczas nabożeństwa żałobnego. Nic bardziej nie dodaje otuchy niż radosne paplanie niewinnego dziecka w miejscu, w którym wszyscy są smutni. Przypomina ci to, że życie toczy się dalej, tyle że nie dla tego, kogo właśnie żegnasz. Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce."




   Podsumowując, "Love, Rosie" to bardzo mądra, poruszająca opowieść o bohaterach, których tak łatwo się nie zapomina. Polecam ją wszystkim, którzy chociaż trochę lubią takie klimaty, jak również tym chcącym przekonać się, z czym to się je. Co prawda, są gusta i guściki, ale mam nadzieję, że nie zawiedziecie się, sięgając po tę wspaniałą książkę!






Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

niedziela, 6 marca 2016

PAPIEROWE ZDOBYCZE MIESIĄCA #9

   W lutym przybyły do mnie następujące książki:


- "Zaginiony świat" M. Crichton

- "Sen nocy letniej" W. Shakespeare

- "Hamlet" W. Shakespeare

- "Jesienna miłość" N. Sparks


- "Na zakręcie" N. Sparks


- "Tokyo Ghoul 3" S. Ishida

- "Tokyo Ghoul 4" S. Ishida

















środa, 2 marca 2016

WILL GRAYSON, WILL GRAYSON - RECENZJA

   

"czy odchodzenie nie powinno być bezbolesne, jeśli nigdy nie nauczyłem się pozostawać?"



   O fabule nie można powiedzieć zbyt dużo, by nie zdradzić istotnych faktów, niemniej jednak postaram się zawrzeć wszystko, co niezbędne. Otóż pewnego lutowego wieczoru w naprawdę dziwnym miejscu spotykają się dwie kompletnie różne osoby - Will Grayson i Will Grayson. Od tamtej chwili wszystko nabiera tępa, a ich dotychczasowe życie wywraca się do góry nogami.






   Jak zapewne wiecie, książka ta została napisana po połowie przez dwóch autorów - Johna Green i Davida Levithana. Jak im wyszedł ten zabieg - przekonajcie się sami :)



   Muszę przyznać, że część Greena była... "Greenowata". Z każdej przeczytanej strony wyczuwało się jego styl, który swoją drogą lubię, lecz czasami potrafi naprawdę irytować. Mimo wszystko - podobała mi się, ale nie urzekała dosłownie niczym. Ot, zwykła dobra część. Natomiast rozdziały Levithana to istne arcydzieło. david to mistrz oryginalności. Emocje, jakie wyzierały z kart "jego willa graysona" dosłownie wsiąkają w czytelnika. Targają jego serce po klatce piersiowej, rozbijają je na milion małych kawałków, marnie sklejają, by następnie znowu je roztrzaskać. David Levithan potrafi doskonale i autentycznie pokazać uczucia oraz emocje przepełniające człowieka.



"[...] uświadamiam sobie, że może chciałaby znać prawdę, więc mówię jej, że mam uczucia, naprawdę, a ona, że to oczywiste i zawsze je miałem, dlatego życie jest dla mnie czasami takie trudne."


  David Levithan ze złudną prostotą przedstawia swoją postać jako homoseksualnego nastolatka z depresją, lecz nie w momencie, gdy ją w sobie odkrywa i szuka pomocy. Will żyje z nią "za pan brat", funkcjonuje z nią, co samo w sobie jest wielkim wyzwaniem. W dodatku codzienność mu tego nie ułatwia. Co chwilę na swojej drodze napotyka trudności większe lub mniejsze - ogromny zawód miłosny, strata zaufania do przyjaciółki. 





"[...] mimo to nie mogę się powstrzymać od myśli, że tylko kompletny idiota wierzyłby w coś takiego jak początek "normalnego życia". tak jakby można było pojechać do sklepu i kupić sobie nowe życie. zobaczyć lśniące pudełko, zerknąć przez plastikowe okienko i, ujrzawszy siebie w nowym wcieleniu, stwierdzić: "rety, wyglądam na o wiele szczęśliwszego, sprawię sobie takie życie!". potem zabrać je z półki, zanieść do kasy i opłacić kartą kredytową. gdyby to było takie łatwe, bylibyśmy beztroskim gatunkiem. ale nie jesteśmy. tak więc, mamo, twoje życie nie czeka gdzieś tam na ciebie i nie wyobrażaj sobie, że musisz je tylko znaleźć i zabrać. nie, twoje życie jest właśnie tutaj. i jest do bani. tak zazwyczaj bywa z życiem. jeśli chcesz, żeby coś się zmieniło, wcale nie musisz zaczynać żyć, lecz tylko ruszyć tyłek z kanapy."





  Po spotkaniu z Willem i Kruchym wszystko na pozór nabiera sensu. Will Grayson Drugi zaczyna dostrzegać, że świat, który go otacza, jest z pewnością okrutny, ale także gdzieniegdzie kolorowy. Na krótką chwilę przestaje zauważać szare barwy, wzlatuje. A potem upada, by zrozumieć, że w życiu nie liczą się momenty wzlatywania i spadania. Uczy się, że najważniejsze jest samo latanie. 







  Zakończenie mnie zaskoczyło. Niekoniecznie pozytywnie. Do złudzenia przypominało "Jesienną miłość" N. Sparksa, co prawda podobieństwo nie było uderzające, acz odczuwalne. 
Na koniec - blurb na okładce głosi: "Zabawna, niegrzeczna i oryginalna." Owszem, książka była zabawna, w większości oryginalna, ale żeby niegrzeczna? Zostawiam to Wam do rozstrzygnięcia :P


   Podsumowując, serdecznie polecam tę książkę wszystkim! Naprawdę warto przemęczyć się na początku, żeby zasmakować tej wspaniałej powieści :)








Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

czwartek, 18 lutego 2016

PRZYGODA Z OWCĄ - RECENZJA




   Wyobraźcie sobie, że rano budzicie się jak zwykle w swoim łóżku. Wszystko jest tak jak zwykle - wyłączacie budzik, przecieracie oczy i nagle zauważacie, że jednak coś się zmieniło. Rozglądacie się, zdezorientowani, nie wiedząc, co to takiego. Nadal nie mogąc zlokalizować zmiany, wstajecie z łóżka, a następnie, jak co rano, idziecie do toalety. Nagle zerkacie w lusterko i czujecie, że ta zmiana nastąpiła w Was. Czujecie, że weszła w Was owca.







   Może brzmi to trochę absurdalnie, ale na tym właśnie polega surrealizm tej powieści Murakamiego, ale może to jest jej największy plus? Przechodząc do meritum, dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która jest bardzo dobrym przykładem współczesnej prozy japońskiej. 




"Dopiero co się obudziłem i jeszcze nie rozjaśniło mi się w głowie, ale nawet gdy nie byłem zaspany, już od pewnego czasu nadawanie odpowiedniego znaczenia wszystkim rzeczom, które się wokół mnie zdarzały, zaczęło przekraczać moje możliwości. Mogłem jedynie poddać się biegowi wypadków."



   "Przygoda z owcą" to wyśmienita, zaskakująca opowieść o pewnym mężczyźnie i jego przyjaciółce o niezwykłych uszach. Pewnego dnia życie chłopaka pozornie wywraca się do góry nogami, by, jak się okazuje, powróciło na tor, jakim powinno biec od początku. Wszystkiemu winna jest jedna, mała, niepozornie wyglądająca owca z gwiazdą na plecach, którą bohater znajduje na zdjęciu od starego przyjaciela, Szczura. Następnie wszystko zaczyna nabierać błyskawicznego tempa - przez historię przewijają się coraz dziwniejsze osoby i miejsca. 




źródło - https://pl.pinterest.com/pin/258534834831783983/


   Muszę przyznać, że Murakami jak nikt inny potrafi budować napięcie i doskonale wprowadza nas w klimat jego powieści. Serce zabiło mi mocniej, kiedy kończyłem tę powieść. A wracając do tytułu, autor nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, czym tak naprawdę jest owe "zwierzę". Pozostawia nam dowolność - możemy indywidualnie zdecydować, czym dla nas jest owca, zważając na nasze przeżycia, cechy oraz doświadczenia życiowe.

   Na większą uwagę zasługuje główny bohater - z jednej strony, mamy okazję go poznać, a z drugiej czujemy, że jest taki... szary? obcy? nieobecny? Mimo wszystko, kibicowałem mu i koniec końców, wszystko skończyło się w miarę dobrze. 

   Podsumowując, mam nadzieję, że zachęciłem Was do sięgnięcia po tę wspaniałą powieść, która zachwyca :)








Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

niedziela, 14 lutego 2016

WALENTYNKI 2016 - NA DZIEŃ PRZED ŚLUBEM - RECENZJA

  Na wystawach sklepów mile uśmiechają się do nas pluszowe misie, przy kasach kuszą walentynkowe słodkości, a w parkach spacerują zakochani, trzymając się za ręce... Może trochę przekolorowane, ale z tym nieodzownie kojarzy mi się Dzień Zakochanych. Z okazji tego wspaniałego święta chciałbym życzyć wszystkim szczęścia w miłości i nie tylko :) A teraz przejdźmy do dalszej części, jaką jest recenzja... mangi!








   Manga ta to zbiór sześciu, na pozór nie mających ze sobą nic wspólnego opowiadań, jednak po głębszym przyjrzeniu się każdemu z nich, we wszyskich w mniejszym lub większym stopniu przewija się ślubNo właśnie, ślub. Czym jest? Najszczęśliwszym dniem w życiu? Może dla niektórych tak. Największą tragedią? Pewnie czasem też. Najprostszą okazją na szybką kasę? Bardzo możliwe. Właśnie ślub jest jedną z najważniejszych rzeczy, wokół których kręci się akcja większości z opowiadań. Nieraz jest tylko tłem, innym razem głównym wydarzeniem, jeszcze kiedy indziej jedynie okolicznością, w skutek której postacie stały się takie, jakie są w chwili obecnej, ale w znaczący sposób wpływa na naszych bohaterów

   Historie przedstawione przez Hozumi w tym tomiku są przede wszystkim nietuzinkowe, nieraz wzruszające, a także na swój sposób pouczające. Opowiadają o poszukaniu samego siebie, zamykaniu pewnych rozdziałów w swoim życiu, zaakceptowaniu tego, co nieuniknione. 

   Podsumowując, z całego serca polecam sięgnąć po "Na dzień przed ślubem". Jest to bardzo ciekawa, wciągająca lektura, która w zależności od czytelnika, umili Wam wieczór lub roztrzaska Wasze serca na tysiąc małych kawałków. 











Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

czwartek, 11 lutego 2016

PAPIEROWE ZDOBYCZE MIESIĄCA #8


 Dzisiaj krótko, bo szykuję coś ciekawego (mam nadzieję) na Walentynki :) Zapraszam do czytania!






W styczniu w moich zbiorach pojawiły się:

- "Superwulkan" H. Turtledove
- "Zaginięcie" R. Mróz
- "Okularnik" K. Bonda
- "Ostatnia piosenka" N. Sparks
- "Najdłuższa podróż" N. Sparks




A co Wy zakupiliście/dostaliście? :)


Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

sobota, 6 lutego 2016

TOP VLOGÓW KSIĄŻKOWYCH 2015 WEDŁUG BBBLOG


   Uprzedzam pytania - tak, wiem, że jest luty, ale jeśli obiecałem, dodaję ;> Pomijając to, że poprawiałem ten post kilkanaście razy i nadal nie jest taki, jaki chciałem, żeby był, zapraszam do czytania.






   Pozwólcie, że zacznę od końca, ale uprzedzam - to jest moje TOP OF THE TOP :)







Miejsce 6







   Hasacza poznałem przypadkowo, szukając czegoś o książkach Pana Remigiusza Mroza. Bardzo lubię sposób, w jaki Weronika opowiada o książkach. Hasacz ma swój jedyny i niepowtarzalny styl, który przyciąga widza przed ekran. Warto nadmienić, że nie sposób oderwać się od jej filmików  - naprawdę wciągają! Dodatkowo, Weronika jest bardzo miłą osobą, z którą można porozmawiać na wiele tematów. Według mnie jest bardzo ciekawą vlogerką i jeszcze ciekawszą osobą :)









Miejsce 5




   Kanał poznałem pod koniec tamtego roku i od tamtej pory nie mogę pozwolić, żeby umknął mi jakikolwiek film autorstwa Roberta. Autor vloga wydaje się być bardzo sympatycznym chłopakiem, który czyta świetne książki. 
   Podsumowując, Robert jest wyjątkowym vlogerem, którego filmiki ogląda się wyjątkowo dobrze, a już na pewno nie można się przy nich nudzić. 










Miejsce 4





   Kinga, bo tak ma na imię, to bardzo pozytywna dziewczyna, której nie brakuje pomysłów. Większość swoich recenzji wzbogaca niepowtarzalnymi "wprowadzeniami", jeśli mogę to tak nazwać. W każdym razie, jeśli śledzisz jej kanał, na pewno wiesz, co mam na myśli. Widać, że Kinga poświęca swój cenny czas i wkłada dużo pracy w nagrywanie filmików.






Miejsce 3







   Marta jest miłą dziewczyną, która z prawdziwą pasją mówi o książkach. Na kanał trafiłem przez... przypadek (jakie oryginalne). Z marszu polubiłem Martę, która kocha fantastykę i książki paranormalne. W swoich recenzjach urzeka - czym konkretnie, nie mam pojęcia. Po prostu ma dziewczyna w sobie to coś :D Wrodzony magnetyzm? Sami się przekonajcie. Od siebie mogę jedynie dodać, że według mnie, czyta książki godne uwagi, które wprost proszą się, bym uszczuplił zawartość mojego portfela.










Bardzo trudno było mi wybrać między 1. a 2. miejscem, gdyż obie z nich bardzo lubię i doceniam. To naprawdę ciężka decyzja, ale po przeliczeniu wszystkich plusów i minusów, w bardzo niewielkim stopniu przeważyła... miłość do "Akademii wampirów"! Tymże zdaniem oświadczam, że miejsce drugie wraz ze wszystkimi należnymi honorami zajmuje...
Wielki Buk!






Miejsce 2







   Na początku warto nadmienić, że Olga jest prawdziwą profesjonalistką i klasą samą w sobie. 
    Olga jest przemiłą, zawsze uśmiechniętą osobą i świetną vlogerką. Jak można zauważyć, wszystkie filmiki jej autorstwa są wspaniałe pod każdym względem i doskonale dopracowane. Olga jest wielką miłośniczką horrorów, lubi także fantastykę oraz klasykę. Oglądając jej materiały, czuje się, że jest pozytywną osobą, która kocha to, co robi.










Miejsce 1




Pierwszy kanał, który zasubskrybowałem. Jej recenzje, czy jak sama woli to nazywać, paplanda o książkach, są prawdziwymi perełkami. Anita po prostu uzależnia, czego doświadczyłem na własnej skórze. Nie można oderwać się od jej filmików. Anita swoją pozytywną energią zaraża wszystkich dookoła, a optymizm bucha od niej kilometrami. Oglądając jej filmiki, od razu czuję się pełny energii i gotowy do działania. Anita i jej paplanda ROZPIERNICZAJĄ SYSTEM! :) [Nie mogłem się powstrzymać :)]. Kiedy mówi o książkach, w jej oczach widać radość. Mam nadzieję, że Anita szybko nie zrezygnuje z vlogowania, bo jak widać, słychać i czuć - została do tego stworzona! 














*Wszystkie opinie są SUBIEKTYWNE*




Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

niedziela, 31 stycznia 2016

DZIECI KUKURYDZY - RECENZJA

  Zastanawialiście się może, co drzemie w ogromnych połaciach kukurydzy, rozciągających się przy niektórych wiejskich dróżkach? Nie? Lepiej pozostańcie w niewiedzy :) A tak serio - przekonajcie się, czytając poniższy tekst, a następnie opowiadanie pana Kinga.


  "Dzieci kukurydzy" opowiadają o małżonkach, którzy wyruszają w podróż, mającą odbudować i polepszyć ich relacje. Kiedy Vicky i Burt jadą drogą otoczoną łanami kukurydzy, niespodziewanie pod koła ich samochodu wpada dziecko. Przerażona para bada ciało, a następnie zabiera je na komisariat w najbliższym miasteczku. Co się stanie, kiedy dotrą na miejsce? Dlaczego nikt im nie pomoże? Jak to się skończy dla Vicky i Burta? Odsyłam do lektury :)




  Mogę szczerze powiedzieć, że ta historia mi się podobała. A może raczej podobała do ostatnich stron. Chyba mam pecha, jeśli chodzi o wybieranie opowiadań. Zakończenie znów mnie nie zachwyciło, a wręcz zaczynało nudzić. Jedynym jego plusem jest to, że było dosyć niepokojące. Szczególnie ten fragment o wieku. Mimo wszystko, opowiadanie było warte uwagi, cieszę się, że je przeczytałem. Mam nadzieję, że następne spotkanie z Królem Horroru będzie jeszcze lepsze!


  Podsumowując, bardzo polecam to opowiadanie wszystkim, którzy nie mają oporów przed tym gatunkiem literackim. Myślę, że większości z Was "Dzieci Kukurydzy" powinny się spodobać :) 









Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

wtorek, 19 stycznia 2016

POCHŁANIACZ - RECENZJA

  Kto stwierdził, że kiedy "nie mamy nic do roboty", mamy więcej czasu? (u mnie się to nie sprawdza :)





   Książka opowiada historię profilerki Saszy Załuskiej, która po siedmioletniej nieobecności wraca do Polski. Niestety, czekają tam na nią niezbyt przyjemne niespodzianki. Czy kobieta poradzi sobie z presją i pomoże w rozwiązaniu sprawy trójmiejskiej mafii lat 90? Przekonajcie się, sięgając po "Pochłaniacza".

   Katarzyna Bonda bardzo mnie zaskoczyła, gdyż nie spodziewałem się, że ta książka aż tak mi się spodoba. Przez 500 pierwszych stron wszystko było idealnie, stopniowo dowiadywaliśmy się o przeszłości Saszy, poznawaliśmy losy bohaterów i postępów w śledztwie. W skrócie - to, czego oczekuję od dobrego kryminału. Najbardziej ze wszystkich bohaterów polubiłem naszą profilerkę, co nie przeszkadzało jednak w tym, że kilka razy miałem ochotę nią solidnie potrząsnąć. Według mnie pod koniec zaczęło się trochę sypać. Rozwiązanie niespodziewane, przynajmniej dla mnie, choć niektórych może trochę rozczarować. Mimo wszystko, dobrych stron znalazłem wiele więcej niż tych złych. Powieść jest interesująca, nie nudzi, ma się ochotę jak najszybciej poznać dalszą część historii. 



"Kiedy człowiek już wie, czego chce, a czego nie, jest dobrze - odezwał się po dłuższym wahaniu. - Potem wystarczy tylko iść drogą. Nie należy liczyć kroków ani oglądać się za siebie. Zbędny bagaż porzucić w pobliskim rowie i o nim zapomnieć. W drodze nie wszystko jest potrzebne. Wszystko, co nieodzowne, pojawi się samo, bo na szlaku cuda są czymś powszednim, a napotkani ludzie to ci właściwi. Życie to oddech. Mamy ograniczoną pulę uderzeń serca. Niepotrzebnie marnujemy je na wahanie czy złość. Zawsze będą tacy ludzie, którzy chcą nas ciągnąć, kusić, przekonywać, że wiedzą, co dla nas lepsze. A trzeba po prostu iść naprzód, znaleźć dla siebie czyste powietrze. Takie, którym chcemy oddychać."





  
   Podsumowując, "Pochłaniacza" serdecznie polecam wszystkim. Tym, którzy kochają kryminały, tym, którzy tylko czasami je czytają oraz tym, którzy za nimi nie przepadają. Gwarantuję, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie :)





  Dzisiaj trochę krócej, ale mój nieodłączny perfekcjonizm (†) nie mogłem nic więcej z siebie wykrzesać. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do sięgnięcia po twórczość Katarzyny Bondy! Naprawdę warto! :)










Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

piątek, 8 stycznia 2016

PAPIEROWE ZDOBYCZE MIESIĄCA #7

   Dzisiaj podzielę się z Wami papierowymi zdobyczami z grudnia :) Zapraszam do czytania!



W grudniu moją biblioteczkę zasiliły następujące pozycje :

- "Skarby malarstwa" opracowanie zbiorowe
- "Wielkie bitwy i armie" opracowanie zbiorowe
- "Współczesna Japonia w pytaniach i odpowiedziach"  Katsuyoshi Watanabe, Natalia Kuźmicz, Aleksandra  Katsuyoshi Watanabe, Natalia Kuźmicz, Aleksandra Watanuki
- "Beowulf" w przekładzie J. R. R. Tolkiena
- "Caryca. Trylogia" P. Słowiński
- "Na południe od granicy, na zachód od słońca" H. Murakami
- "Jesteś cudem" R. Brett





- "Słownik polsko-japoński"
- "Dla ciebie wszystko" N. Sparks
- "Szczęściarz" N. Sparks
- "Star Wars. Koniec i początek" Ch. Wendig
- "Atak Tytanów. Bez żalu 1/2" Isayama Hajime, Hikaru Suruga, Gun Snark
- "Na dzień przed ślubem" Hozumi
- "Wyznania Katarzyny Medycejskiej" C. W. Gortner
- "Miłość Peonii" L. See





   Wydaje mi się, że to by było na tyle. A co znalazło się w Waszych zbiorach w grudniu? :) 




Zgodnie z Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych niniejszym zabraniam kopiowania oraz rozpowszechniania moich tekstów. Jeśli chcesz w jakiś sposób wykorzystać moją pracę, zapytaj. Za naruszenie praw autorskich kodeks przewiduje kary grzywny i/lub pozbawienia wolności do lat 2. 

Obserwatorzy